środa, 31 października 2012

Babska kolacja 3 - Halloween "ciasto z potencjałem"

Zostało mi jeszcze do opisania ciasto. Ciasto z założenia miało być czekoladowo - dyniowe (Dynia rządzi), ale w zasadzie jest to ciasto mocno czekoladowe. Tak jak w przypadku głównego dania zaraz po upieczeniu ciasta pojawiło się wiele ciekawych pomysłów na jego podrasowanie :) ale od początku...

Przepis jest dobry i sprawdzony (pochodzi z pewnego źródła). Ciasto wymaga użycia miksera, którego ja nie posiadam i gdy w przepisie pojawiła się informacja "mieszać na najwyższych obrotach miksera",no cóż...nie dało rady. Po drugie miałyśmy chyba za dużą formę, co w sumie dało efekt w postaci pysznego, czekoladowego "naleśnika". Może trochę przesadzam, ale ciasto po pierwsze (jak dla mnie) powinno bardziej wyrosnąć, a po drugie wymaga mniejszej formy.

Tak na marginesie mój tata podszedł do sprawy zbyt dużej formy po inżyniersku i zaproponował mi bardzo ciekawy sposób sprawdzenia czy dane naczynie/forma do ciasta będzie w sam raz, czy też należy zwiększyć/zmniejszyć ilość składników.  "Na oko" sumujemy składniki suche i mokre (dajmy na to 250 g mąki, 125g cukru i 250 ml wody), razem daje nam to 2,5 szklanki objętości. Dokładnie tyle wlewamy do wybranej przez nas formy i sprawdzamy czy jest to wystarczająca ilość. Jeśli nie to modyfikujemy przepis proporcjonalnie, wedle naszych potrzeb...to się nazywa inżynierskie podejście.

Ale do rzeczy...

Ciasto czekoladowo-dyniowe
(wg przepisu Bayaderki)




220 g dobrej czekolady
170 g masła niesolonego 
3 jajka
270 g jasnego cukru muscovado 
250 ml zimnej wody 
3 lyzeczki aromatu waniliowego albo ekstraktu waniliowego
290 g maki pszennej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
100 g potartej dyni albo pulpy z dyni
125 g posiekanych orzechów włoskich



Nagrzewamy piekarnik do 180 st. C. Prostokątną formę wykładamy papierem do pieczenia. Czekoladę i masło siekamy w kostkę i wkładamy do garnuszka, rozpuszczamy na średnim ogniu po czym zdejmujemy z palnika. Jajka ubijamy mikserem aż zwiększa objętość. Powoli, nadal miksując dodajemy do nich cukier i nadal miksujemy na najwyższych obrotach przez kilka minut. Następnie łączymy z masą czekoladowo-maślana, miksujemy. Do masy wlewamy bardzo powoli wodę i aromat albo ekstrakt waniliowy. Ciasto powinno być rzadkie. Mąkę z proszkiem do pieczenia przesiewamy do ciasta i miksujemy do połączenia składników. Wrzucamy orzechy (ewentualnie bakalie) i łączymy wszystko z dynią. Miksujemy krotko. Wlewamy ciasto do formy. Wstawiamy formę do piekarnika i pieczemy ok. 60 minut. Sprawdzamy patyczkiem pod koniec pieczenia (patyczek suchy - ciasto gotowe, wilgotny - dalej pieczemy). Dekorujemy cukrem pudrem i orzechami.



A teraz nasze uwagi:


1. do ciasta dobrze byłoby dodać kawałeczki czekolady, bakalie,
2. przydałoby się też kilka kropel dobrego alkoholu (amaretto, rum, brandy),
3. ciasto będzie też dobre z polewą czekoladową lub lukrem (ja jestem za pierwszą opcją)

Życzę udanych eksperymentów kulinarnych

Magduśka

wtorek, 30 października 2012

Babska kolacja 3 - Halloween cz.2 "Czekoladowa wołowina"

Tak jak obiecałam kontynuuje opisywanie naszych sobotnich zmagań w kuchni. Recenzja dania głównego - muszę przyznać - nie jest prosta. Gulasz wołowy z suszonymi śliwkami i dynią - taki był zamiar - a wyszła "czekoladowa wołowina". Ale to nie znaczy, że spisałam danie na straty. Pomysł był mój - taka wariacja - zabrakło techniki :). Wołowinę już przyrządzałam, więc byłam pewna swego, ale popełniłyśmy kilka błędów - w końcu człowiek uczy się na błędach. Tak więc:

1. pierwszy błąd - uparłam się, aby obtoczyć mięso przed smażeniem w mące - efekt był taki, że sos zgęstniał w tempie ekspresowym,
2. drugi błąd - użyłam zbyt małej patelni (ostatnio przyrządzałam 0,5 kg mięsa, teraz 1 kg) - to spowodowało, że nie udało się od razu obsmażyć wszystkich kawałków mięsa.
3. trzeci błąd - za wcześnie dodałam śliwki - wiem, że wołowina jest wymagająca, że trzeba ją bardzo długo dusić, by była miękka, ale tu straciłam cierpliwość - po około 1,5-2  godziny dodałam suszone śliwki namoczone w winie. Efekt? Sos zgęstniał jeszcze bardziej, zrobił się jeszcze ciemniejszy i naprawdę przypominał rozpuszczoną czekoladę.

Wnioski: 

Smak: w porządku, bez większych zastrzeżeń
Konsystencja: zbyt gęsta, należy zmienić technikę :)
Prezentacja: wymaga dopracowania

Nowe pomysły? Podczas mieszania naszego gulaszu Kasia wpadła na pomysł przyrządzenia wołowiny w gorzkiej czekoladzie z chilli i muszę powiedzieć, że to jest gotowanie :) Tak więc następnym razem już wiadomo z czym będziemy miały do czynienia :)

Pomimo pewnych nieścisłości i niedociągnięć przedstawiam Wam przepis (po wprowadzeniu niezbędnych poprawek) na gulasz wołowy duszony w czerwonym winie ze śliwkami i dynią.

Gulasz wołowy duszony w czerwonym winie ze śliwkami i dynią



Składniki na 4-6 osób:

1 kg wołowiny (udziec lub łopatka), pokrojonej w kostkę
1 średnia cebula
2-3 ząbki czosnku
150-200 g świeżego boczku, pokrojonego w grubą kostkę
1 butelka czerwonego wytrawnego wina
500 ml bulionu wołowego
1 gałązka rozmarynu
1 łyżeczka mielonych goździków
garść suszonych śliwek
200 g dyni pokrojonej w kostkę



Boczek pokrojony w kostkę rumienimy na dużej patelni, dodajemy cebulę pokrojoną w kostkę, czosnek przeciśnięty przez praskę. Następnie wrzucamy mięso (bez obtaczania w mące) i obsmażamy na dość dużym ogniu, ze wszystkich stron. Wlewamy 1/4 szklanki wina, zmniejszamy ogień i dusimy mięso. Musimy ciągle czuwać by się nie przypaliło, dolewamy wina, możemy też dolewać bulion wołowy i odrobinę mielonych goździków  Mięso musi się dusić, aż będzie miękkie - czyli około 2 godzin. W tym czasie wstawiamy dynię do piekarnika nagrzanego do 200 st. C i pieczemy około 30 minut. Śliwki moczymy w winie. Gdy mięso będzie miękkie możemy je doprawić solę i pieprzem do smaku. Do mięsa dorzucamy śliwki, a w osobnym garnku rozgrzewamy olej i wrzucamy dynię i rozmaryn. Cały czas mieszając podgrzewamy około 2-3 minut. Na koniec układamy dynię na mięsie.

Magduśka

niedziela, 28 października 2012

Babska kolacja 3 - Halloween

Wczoraj odbyło się trzecie spotkanie z moimi wytrwałymi towarzyszkami od garnka :) Iwonka i Kasia jak zwykle przyszły pełne entuzjazmu i zapału do pracy, za co bardzo im dziękuję. Po wczorajszej kolacji uznałam, że nasze spotkania mają "głębszy" sens - bo tu nie chodzi o to by tylko ugotować coś smacznego, bo z tym bywa różnie - tu chodzi o wnioski jakie się z tego gotowania wyciągnie :)

Motywem przewodnim wczorajszej kolacji była DYNIA, tak więc w menu miałyśmy:

Zupę dyniową z mlekiem kokosowym doprawioną chilli i imbirem, podaną z krewetkami z patelni
Gulasz wołowy z dynią i suszonymi śliwkami
Ciasto czekoladowo-dyniowe

Ponadto z męskim wsparciem udało się przygotować piękny dyniowy lampion na Halloween. Sami oceńcie:



Dziś zaprezentuje tylko pierwszy przepis na zupę dyniową, a w kolejnych dniach zdam relacje z naszych dalszych poczynań.

Po raz pierwszy przygotowałam tę zupę rok temu i było to moje pierwsze spotkanie z dynią. Dotąd dynia kojarzyła mi się tylko z halloweenowymi lampionami, nie miałam nawet pojęcia jak smakuje, ale od kiedy spróbowałam tej zupy (która wszystkim bardzo smakowała) postanowiłam zbadać jej zastosowanie.

Zupa krem z dyni z imbirem, chilli i mlekiem kokosowym
podawana z krewetkami
(przepis Kwestia Smaku)

Składniki na 4 porcje:

2 szklanki gestego puree z dyni
500 ml bulionu warzywnego
250 ml mleczka kokosowego
2 łyżki tartego korzenia imbiru
1 łyżeczka drobno posiekanej papryczki chilli (można dodać więcej, ale to zależy jak ostrą mamy papryczkę i jaka jest nasza odporność na ostre smaki)
2 ząbki czosnku, drobno posiekane
1 średnia cebula pokrojona w kosteczkę
2 łyzki oleju roślinnego



Najpierw przygotowujemy puree z dyni. Możemy też użyć mrożonego (jesli przygotowaliśmy sobie wcześniej zapas i zamroziliśmy). Puree z dyni przygotowuje się bardzo prosto. Kroimy dynie wraz ze skórą na kawałki (np. 2,5 na 5 cm), układamy je na blasze, skrapiamy oliwą i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C. Pieczemy dynię od 30 minut, maksymalnie do 1 godziny. Dynia musi zrobić się miękka i ma yć delikatnie zrumieniona. Wyjmujemy ja z piekarnika i na przykład przy pomocy łyżki wybieramy miąższ. Całość miksujemy. Można na koniec zawinąć nasz przecier w gazę i odcisnąć nadmiar płynu, ale ja nie zawracałam sobie tym głowy :)

W garnku rozgrzewamy olej i  podsmażamy cebulę, czosnek, chilli i imbir  (1-2 minuty). Dodajemy puree z dyni i bulion (dodajemy go wedle uznania by uzyskać porządaną przez nas konsystencję zupy), gotujemy 10 minut i doprawiamy sola i pieprzem. Zagotowujemy, zdejmujemy z ognia i miksujemy na gładki krem. na koniec dodajemy mleczko kokosowe, mieszamy i podgrzewamy (nie gotujemy).

Przygotowujemy krewetki: rozmrażamy, osuszamy na ręczniku papierowym, na patelni rozgrzewamy olej z masłem, wrzucamy krewetki i smażymy na średnim ogniu aż krewetki zaczną się robić delikatnie rumiane (jeśli w trakcie smażenia krewetki puszczą sporo wody odlejmy jej trochę - żeby krewetki się smażyły, a nie gotowały). Na koniec dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i smażymy jeszcze chwilę, uważając by czosnek się nie przypalił. Zdejmujemy z ognia i podajemy do zupy. Olej z masłem ze smażenia też może być smacznym dodatkiem do zupy.

Można też udekorować naszą zupę pesto - my zrobiłyśmy pesto z bazylii z płatkami migdałów:

1 pęczek bazylii
2 ząbki czosnku
garść migdałów
1 łyżka oliwy

Wszystko razem miksujemy i gotowe.


Życzę smacznego

Magduśka

piątek, 26 października 2012

Cydrowe polędwiczki

Dziś danie, które idealnie wpisuje się w jesienne klimaty. Już od dawna miałam je przyrządzić, ale mimo, iż jest bardzo szybkie w przygotowaniu jakoś brakowało czasu :) Zapraszam Was do spróbowania delikatnych polędwiczek wieprzowych, nadziewanych mozzarellą z kawałkami jabłek, owiniętych plasterkami boczku (polędwiczki bardzo go lubią) z nutką rozmarynu w sosie cydrowym.

Cydr to alkoholowy napój z sfermentowanego soku jabłkowego. Jest mętny (mnie przypomina piwo pszeniczne), ma słodko-kwaśny smak i może być zwykły lub musujący. Ten którego użyłam był raczej musujący.

Roladki z polędwiczek wieprzowych w sosie z cydru




Składniki dla 4 osób:

1 duża polędwica wieprzowa (przynajmniej 0,5 kg)
12-15 cienkich plasterków boczku (w wersji wykwintnej szynki parmeńskiej, serrano lub szwarldzwaldziej)
1 kwaśne jabłko
1 opakowanie mozzarelli w kulce
1 łyżka oliwy
1/2 szklanki cydru
1 łyżka octu jabłkowego
1 łyżeczka musztardy Dijon
1 gałązka świeżego rozmarynu
sól i pieprz.


Polędwiczkę kroimy pod lekkim kątem na 1-1,5cm kawałki. Następnie rozbijamy je tłuczkiem do mięsa na cienkie kotleciki. Mozzarellę kroimy na plastry. Od jabłka odkrawamy 1/3 i kroimy ją w słupki. Pozostałą część w kostkę. Polędwiczki solimy i posypujemy pieprzem. Następnie układamy na każdym kotleciku po jednym plasterku mozzarelli i po dwa kawałki jabłka (słupki). Zawijamy i owijamy plasterkiem boczku lub szynki. Do każdej roladki przymocowujemy kawałek rozmarynu (patrz zdjęcie).
Na patelni rozgrzewamy oliwę i układamy roladki, jabłka pokrojone w kostkę oraz listki rozmarynu. Polędwica nie lubi długiej obróbki termicznej (zbyt długie smażenie lub pieczenie powoduje, że robi się twarda), dlatego smażymy roladki na średnim ogniu 2 minuty z jednej strony i 2 z drugiej. Gdy roladki będą rumiane wlewamy cydr, ocet jabłkowy i dodajemy łyżeczkę musztardy (mieszamy delikatnie). Smażymy jeszcze 1 minutę i zdejmujemy z ognia.
Proponuje podać z pieczonymi ziemniakami z rozmarynem:)


Życzę smacznego

Magduśka

wtorek, 23 października 2012

Przygotujmy się na zimę

Już za chwilę ma się pojawić pierwszy śnieg. Będzie trzeba przygotować się na nadejście chłodnych dni. To nie jest pora na lekkie sałatki, delikatne makarony z warzywami. Najwyższy czas sięgnąć po MIĘSO!!! Witajcie mięsożercy i amatorzy dobrego "polskiego" jedzonka :) Mnie zimowa kuchnia kojarzy się z gulaszami, zapiekankami, pieczeniami oraz poczciwymi kaszami, ziemniakami, kopytkami, czyli całym arsenałem dobrze nam znanych polskich smaków. Do tej szerokiej listy dołącza poczciwa włoszczyzna (dziękujemy ci Bono), grzyby (w tym roku chyba całkiem ich dużo) oraz suszone owoce.

Jest to naprawdę bogaty materiał, z którego można stworzyć zimowe pyszności. Dzisiaj przedstawiam Wam przepis na danie jednogarnkowe Casserole z kurczakiem, pomidorami i ciecierzycą. Nie jest to niestety mój przepis, ale jeśli coś jest pyszne takie jakie jest, to nie zamierzam tego zmieniać tylko podzielić się sprawdzonym przepisem, który pochodzi z Kwestii Smaku :)

Casserole z kurczakiem, pomidorami i ciecierzycą



Składniki na 6-8 porcji:

8 udek kurczaka (ja użyłam pałek kurczaka, ale mogą też być same wyluzowane udka - kto co lubi)
1 szklanka sosu pomidorowego, polecam passatę
1/2 szklanki czerwonego wina
1/2 szklanki bulionu drobiowego
4 fileciki anchois + 1 łyżka zalewy
1 puszka ciecierzycy (jeśli chcecie więcej gęstego proponuje dodać nawet 2 puszki)
3 ząbki czosnku, w łupinach
3 listki laurowe
gałązka rozmarynu (opcjonalnie)

Marynata

1 łyżeczka wędzonej papryki w proszku
2 łyżeczki suszonego oregano
skórka starta z 1 cytryny
3 ząbki czosnku, obrane i starte na tarce, na małych oczkach
2 łyżki oliwy z oliwek
sól, pieprz



Wszystkie składniki marynaty mieszamy i smarujemy nią kurczaki. Myślę, że dobrze byłoby wstawić zamarynowane kurczaki przynajmniej na godzinę do lodówki. Przed rozpoczęciem gotowania rozgrzewamy piekarnik do temperatury 190 st. C. Następnie obsmażamy kurczaki po 3 minuty z każdej strony. W garnku do zapiekania lub naczyniu żaroodpornym mieszamy sos pomidorowy, wino, bulion oraz drobno posiekane anchois wraz z alewą. Wszystko zagotowujemy, dodajemy ciecierzycę, kurczaki, czosnek w łupinach oraz liście laurowe i jeśli używamy gałązkę rozmarynu. Całość wstawiamy do piekarnika i pieczemy pod przykryciem 45 minut. Na koniec odkrywamy pokrywkę i zapiekamy jeszcze 15-25 minut. W oryginalnym przepisie na sam koniec dorzuca się gałązki pomidorków koktajlowych i zapieka. Ja je pominęłam. Chodzi o to by sos z czasem robił się coraz gęstszy. Ja niestety nie miałam wystarczająco dużo czasu - pewien niezwykle głodny Osobnik już nie mógł się doczekać- i dlatego mój sos jest nieco za rzadki. Ale to co najbardziej lubię w tym daniu to aromat jaki roznosi się po całym domu gdy otworzy się drzwiczki piekarnika...od razu robi się cieplej.

Życzę Wam smacznego,

Magduśka



poniedziałek, 22 października 2012

A to feler...


SELER

sezon: od września do kwietnia


Seler to niedoceniany bohater wśród zimowych warzyw, uważany za pospolity i ale jest to wielce niesprawiedliwe. Seler był znany i niezwykle ceniony przez starożytnych Greków i Rzymian. Miał znaczenie lecznicze i rytualne. Nawet Homer w "Odysei" wspominał o selerze. Tak więc coś musi być na rzeczy :)

Współczesnego selera zawdzięczamy Włochom, którzy w XVII w. wyhodowali selera bez specyficznej goryczy, która charakteryzowała selery rosnące dziko. Do Polski selera sprowadziła z Włoch królowa Bona, której zawdzięczamy „włoszczyznę” 

Ci, którzy chcą zadbać o linię powinni szczególnie się z nim zaprzyjaźnić, gdyż seler jest warzywem niskokalorycznym. Poza tym jest bogatym źródłem witamin i minerałów i co ważne w dzisiejszych czasach jest tani :)

Bulwa selera ma intensywny, charakterystyczny, wytrawny posmak. Ma charakterystyczny ziemisty aromat i lekko orzechowy posmak.

Jako składnik włoszczyzny pojawia się w różnych wywarach, z których przygotowuje się zupy i sosy. Przyrządza się z niego surówki, które charakteryzują się wykwintnym aromatem i smakiem oraz sałatki z selera konserwowego w łagodnej zalewie.



ZAKUPY

Zbiór selera przeprowadza się w październiku i listopadzie. W Polsce seler dostępny jest przez cały rok, ale najsmaczniejszy jest właśnie jesienią! Wybierając bulwy selera zwróćcie uwagę by były możliwie gładkie, nie sparciałe, bez odbarwień, śladów nadgnicia i w miarę jednolitym kolorze. Najlepsze są bulwy małe i średniej wielkości. 

PRZECHOWYWANIE

Korzeń selera można przechowywać w suchych i zaciemnionych miejscach, jednak w temperaturze nie wyższej niż 1°C, ponieważ już przy 4°C korzenie zaczynają gnić.

Liście można zasuszyć, zamrozić lub posiekane i przesypane solą przechowywać w lodówce. 

PRZYGOTOWANIE

Przed dalszą obróbką, selera należy obrać i usunąć pozostałości korzeni bocznych, najlepiej przy pomocy noża, ewentualnie na koniec można sobie pomóc obieraczką do warzyw.

Następnie możemy pokroić selera w kostkę, słupki lub talarki. 

Świeżego można zetrzeć na tarce i podawać z sosami. 

Selera można gotować w wodzie lub na parze.

Seler po przekrojeniu/obraniu szybko ulega przebarwieniom, dlatego dobrze jest zanurzyć go w misce z wodą z dodatkiem soku z cytryny lub odrobiną octu winnego.

PRZYRZĄDZANIE

1. gotowanie - 20 minut,
2. pieczenie - 40 minut
3. marynowanie
4. na surowo - w surówkach i sałatkach


SELER najlepiej pasuje do:

JABŁKA
ANANAS
INNE WARZYWA: ZIEMNIAKI, PIETRUSZKA, MARCHEWKA, POR
RODZYNKI
SUSZONE ŻURAWINY
ORZECHY WŁOSKIE
SOSY MAJONEZOWE
MUSZTARDA
JAJKA
CYNAMON
GAŁKA MUSZKATOŁOWA
TYMIANEK
CZOSNEK

sobota, 20 października 2012

Pani DYNIA

W następną sobotę planuje trzecią "Babską kolację" z udziałem dziewczyn. Tym razem proponuje menu dyniowe. W związku ze zbliżającym się Halloween pomyślałam, że to wspaniała okazja do wypróbowania różnych zastosowań dyni. Mam też zamiar wyciąć kilka lampionów z dyni. Dobrze jest się najpierw przygotować merytorycznie:)

DYNIA
sezon: od października do grudnia

Dynia to nie tylko pestki, to przed wszystkim miąższ  który ma niezliczoną ilość zastosowań. Dynia jest bardzo wdzięcznym tematem kulinarnym - długo się przechowuje, nadaje się zarówno do gotowania, pieczenia jak i marynowania i mrożenia. Jest wiele odmian tego smacznego warzywa - okrągłe, podłużne, pomarańczowe, zielone i zółte. Niestety w Polsce występuje bardzo znikoma ilość dostępnych odmian (ja spotkałam tylko dynię zwyczajną i makaronową).
Dynia pochodzi z tej samej rodziny co cukinie, kabaczki i patisony i jest niezwykle ceniona ze względu na swoje wartości odżywcze. Mimo swoich pokaźnych rozmiarów (na Europejskich Mistrzostwach Handlowców Dyń ich waga sięgała niemal 500 kg) jest niskokaloryczna. Przeciętnie 100 g dyni dostarcza 15 kcal. Jest więc idealna dla trzymających linię. 
Dynia bogata jest w białko, wit. A, wit. z grupy B, czyli B1,B2,PP i wit. C.



ZAKUPY:
wybierajcie dynie ciężkie o gładkiej skórce i najlepiej nie te największe (mniejsze dynie mają więcej miąższu).

PRZYGOTOWANIE

Dynie mają zazwyczaj bardzo grubą skórę, dlatego zanim przystąpimy do dzieła umyjmy dynię pod bieżącą wodą, wytrzyjmy do sucha. Musimy zaopatrzyć się w ostry nóż. Ja jeśli mam do czynienia z całą dynią kroje ją na pół. Pamiętajcie by jak najlepiej unieruchomić dynię przed rozpoczęciem krojenia. Kroimy dynię stopniowo, naciskając na nóż ciężarem swojego ciała. Trudno to opisać, ale na pewno znajdziecie na nią swój sposób. Generalnie nóż jak już wspomniałam musi być ostry i długi. Wydrążamy z dyni pestki i kroimy dalej, według potrzeb na mniejsze kawałki (plastry lub w kostkę). Jeżeli zamierzamy dynię upiec nie trzeba obierać jej ze skory, ale jeśli chcemy ją dodać np. do gulaszu obieramy ja przy pomocy małego noża.

PRZECHOWYWANIE

Dynie można przechowywać nawet kilka tygodni w chłodnym, ciemnym, dobrze wentylowanym miejscu. Po przekrojeniu należy ją przechowywać w lodówce, w szczelnym pojemniku około tygodnia.

PRZYRZĄDZANIE: 


1. gotowanie (15-20 minut) 

2. pieczenie (50-60 minut) 

3. marynowanie 

4. na słodko w ciastach

5. mrożenie - najlepiej w postaci puree z pieczonej dyni 

6. pestki dyni - dodawane do pieczywa, ciasteczek i sałat 

7. olej z pestek dyni - Tłoczony jest na zimno z prażonych pestek dając ciemno zielono-brązowy kolor oraz orzechowy smak i zapach. Jest lekkostrawny, posiada zastosowania kosmetyczne, a także medycynie. Olej z pestek dyni zawiera kwas linolowy i oleinowy, witaminy A, C, D, E oraz z grupy B. Ponadto zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3, omega-6 oraz jest bogaty w beta-karoten, fosfor, żelazo, wapń, potas, magnez oraz pektyny. 




DYNIA najlepiej pasuje do:

IMBIR
CHILLI
PRZYPRAWY KORZENNE: kardamon, cynamon
WANILIA
SZAŁWIA
KOLĘDRA
ROZMARYN
POMARAŃCZE
GRUSZKI
GORGONZOLA
BAKŁAŻAN
SZPINAK
MLEKO KOKOSOWE
WOŁOWINA
KREWETKI
DZIKI RYŻ

poniedziałek, 15 października 2012

Kaczka pieczona "po polsku"

Piekłam już piersi kacze, ale pieczenie kaczki w całości odkładam na później. Jedna taka kaczucha czekała w zamrażarce i wreszcie się doczekała, Kaczkę pieczoną w całości zawsze uważałam za danie bardzo wykwintne i wyszła naprawdę dobra, ale  bardzo trudno ją elegancko podać i zjeść. Oczywiście krojenie drobiu wymaga wprawy, której mnie jeszcze z pewnością brakuje, ale jeśli chcecie by wasi goście się najedli polecam jednak kacze piersi.

Kaczka pieczona z jabłkami i gruszkami

jedna 2 kg kaczka (mrożona lub świeża)
2 jabłka
2 gruszki
1 łyżka estragonu
1 łyżka majeranku
2 łyżki oliwy
sól, pieprz



Jeśli kaczka jest mrożona rozmrażamy ją przez dobę w lodówce. Następnie przygotowujemy nadzienie: jedną gruszkę i jedno jabłko kroimy w kostkę. Wnętrze kaczki solimy i faszerujemy owocami oraz kilkoma listkami rozmarynu. Zamykamy za pomocą wykałaczek lub zaszywamy nicią kuchenną. Kaczkę z zewnątrz smarujemy mieszanką oliwy, estragonu, majeranku oraz soli i pieprzu. Możemy wstawić przyprawioną kaczkę jeszcze na 1-2 godziny do lodówki, ale przed pieczeniem kaczka musi mieć temperaturę pokojową. Kaczkę wkładamy do żaroodpornego lub ceramicznego garnka i pieczemy w temperaturze 230 st. C przez 2 godziny.



Metoda pieczenia kaczki w garnku rzeczywiście jest niezawodna. Ja zostawiłam kaczkę bez opieki na 2 godziny, nastawiłam minutnik w piekarniku, a kiedy wróciłam pyszna kaczka była gotowa. Metoda pieczenia kaczki w garnku zaczerpnęłam z Kwestii  Smaku.



Na około 20 minut przed końcem pieczenia proponuje dorzucić jablko i gruszkę pokrojone w cząstki lub w kostkę. Do tego będą pasowały ziemniaki z rozmarynem smażone na wytopionym podczas pieczenia tłuszczu oraz żurawina.

piątek, 12 października 2012

Historia pewnej sałatki

Cały świat kulinariów składa się z wielu małych historii o powstaniu najrozmaitszych dań. Ktoś coś przypadkiem połączył i potem najczęściej jakiś ważny ktoś tego spróbował i rozsławił owo kulinarne odkrycie. Oczywiście takich historii, które sprawiły, że dane danie ma światową sławę jest mało. W przeważającej mierze nie znamy nazwisk autorów dań, które wszyscy znają i lubią. Jednak jest pewna sałatka, która ma niebywałą sławę, a ze względu na jej typowo jesienne składniki postanowiłam ją teraz przygotować. Generalny zamysł jest banalnie prosty - potrzebujemy jabłka, selera, orzechy i majonez, plus odrobina sałaty i to wszystko. Skąd więc taka światowa sława?

Sałatka Waldorf jest dość wiekowa. Została stworzona w 1893 roku w hotelu Waldorf-Astoria w Nowym Jorku. Jej autorem i pomysłodawcą nie był wcale wielki szef kuchni, lecz Oscar Tshirky, słynny "Oscar Waldorf", Maitre d'hotel, czyli kierownik jadalni od czasu otwarcia hotelu, aż do przejścia na emeryturę w 1943 roku. Chociaż nie był kucharzem miał rękę do gotowania. Wynalazł sałatkę na otwarcie hotelu w 1983, natomiast w 1986 roku wydał swoją książkę kucharską o bezpretensjonalnym tytule The Cook Book w której umieścił przepis na sałatkę Waldorf, który brzmiał:
" obierz dwa surowe jabłka, pokrój na małe kawałki, pokrój trochę selera i wymieszaj z jabłkiem. Sałatkę należy doprawić dobrym majonezem." Chyba trudno o coś prostszego.

W pierwotnej wersji nie było w składzie sałatki orzechów. Dodano je dopiero później oraz uzupełniono skład sałatki o pokrojone winogrona, które dziś zastąpiono rodzynkami i żurawiną.

Sałatka Waldorf



Składniki dla 2 osób:

2 garści sałaty lodowej
1 jabłko
1/2 selera
2-3 łyżki majonezu
garść posiekanych orzechów włoskich
garść rodzynek i żurawiny (opcjonalnie)
pieprz




Jabłko kroimy w kostkę/plasterki lub ćwiartki (wedle uznania), selera w kostkę lub słupki i układamy na sałacie, dodajemy majonez, doprawiamy pieprzem i posypujemy orzechami i jeśli używamy to rodzynkami i żurawiną.

Smacznego,

Magduśka

wtorek, 9 października 2012

Brzoskwinie

Październik bezapelacyjnie przypomina mi, iż mamy już zaawansowaną jesień, a ja tęsknie już za wakacjami. Ale od czego są zdjęcia. Przeglądałam fotografie i znalazłam zdjęcie pysznego deseru jakim raczyliśmy się w gorące, letnie wieczory na tarasie. Mam tu na myśli soczyste, pachnące grillowane brzoskwinie podane z puszystym serkiem mascarpone i biszkoptami skropione kawowym likierem lub amaretto.



BRZOSKWINIE


Brzoskwinie pochodzą z terenów Chin Zachodnich. Przez Kaszmir, starożytną Persję i Egipt trafiły do Europy, gdzie dzięki Aleksandrowi Wielkiemu doceniono ich smak i wartości odżywcze.


Zakupy:

Wybierajcie owoce o aksamitnej, gładkiej skórce, rumiane i bez odgniecień i przebarwień.

Przechowywanie:

Można je przechowywać w lodówce ale przez krótki okres czasu.

Sposób podania:

1. na surowo nie mają sobie równych,trzeba tylko uważać na sok, który w przypadku dojrzałych owoców będzie wam spływał po policzkach :), a prawdziwie rozpustny deser powstanie wówczas, gdy podamy brzoskwinie z bitą śmietaną lub skropione miodem.
2. świetne na przetwory - kompoty, soki, nektary, syropy, dżemy, konfitury, marmolady oraz zalewa się je syropem. 
3. z pestek brzoskwiń produkuje się rzadki olej o zapachu migdałowym.
4. Sorbety i lody
5. Tarty, ciasta i kruszonki
6. karmezizowane brzoskwinie można podawać np. do mięś
6. brzoskwinie są nieodzownym składnikiem klasycznego letniego, włoskiego koktajlu Bellini

(ciężko jest w Polsce go kupić, ale jest pyszny. Można wykonać go również samodzielnie: 
2 porcje wina musującego (np. włoskiego prosecco) na 1 porcje zmiksowanych świeżych brzoskwiń. Mieszamy i gotowe.



BRZOSKWINIE łączą się najlepiej z:

PRODUKTY MLECZNE: mleko, śmietana, jogurt, maślanka, mozzarella
OWOCE: maliny, truskawki, czarne porzeczki, jeżyny, wiśnie,gruszki, cytryny
KORZENNE PRZYPRAWY: cynamon, kardamon, gałka muszkatołowa, wanilia
ZIOŁA: tymianek, lawenda, werbena cytrynowa, bazylia, rozmaryn, mięta, rukola
ORZECHY: migdały
MIÓD
OCET BALSAMICZNY
ALKOHOLE: amaretto, rum, brandy, koniak, białe wino, wina musujące








poniedziałek, 8 października 2012

Z serii: Obiad w 15 minut

Niestety ostatnio cierpię na kompletny brak czasu. Stąd mój dzisiejszy obiad musiał być ekspresowy. Musiałam zagospodarować jakość liście świeżego szpinaku, a ponieważ szpinak lubi wszelkie sery białe, pleśniowe i żółte zapraszam na makaron 3 sery ze szpinakiem.

Casarecce 3 sery ze szpinakiem


2 porcje makaronu casarecce lub dowolnego jaki lubicie
2 garści szpinaku
2 łyżki oleju
1 kulka mozzarelli
2 łyżki sera ricotta
2 łyżki parmezanu
1 łyżeczka octu balsamicznego
sól i pieprz

Makaron gotujemy al dente zgodnie z instrukcją na opakowaniu w dużej ilości osolonej wody. Szpinak myjemy i kroimy na około 5cm kawałki. Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy szpinak i przesmażamy około 2 minut. Następnie dodajemy mozzarellę pokrojoną w kostkę, ricottę oraz starty na tarce parmezan. Sery muszą się rozpuścić i połączyć ze sobą i szpinakiem tworząc sos. Doprawiamy otrzymany sos octem balsamicznym, solą i pieprzem. Ugotowany makaron wrzucamy na patelnie, mieszamy i podajemy posypany parmezanem.

piątek, 5 października 2012

Gruszki w 5 minut

Dzisiaj krótko i na temat. Coś małego, szybkiego i sezonowego. Idealne na niewielka przekąskę i nie wymaga dużo pracy. Dziś zdecydowanie wygrało zmęczenie po całym tygodniu, więc takie male danie z kieliszkiem dobrego wina...bezcenne:)

Grillowane gruszki z serem pleśniowym z żurawinowym octem balsamicznym



2 gruszki
4 łyżeczki sera z niebieską pleśnią
2 łyżeczki żurawinowego octu balsamicznego (ewentualnie płynnego miodu)
2 gałązki świeżego tymianku
1 łyżka oliwy



Gruszki kroimy na pół. Łyżeczką wydrążamy gniazda nasienne. Na patelni grillowej rozgrzewamy oliwę i układamy gruszki miąższem do spodu. Smażymy około 5 minut, aż pojawią się charakterystyczne prążki. Usmażone gruszki wypełniamy serem, posypujemy tymiankiem i skrapiamy żurawinowym octem balsamicznym lub miodem. I gotowe.



Smacznego

Magduśka

czwartek, 4 października 2012

Specjalnie dla Kasi :)

Podczas tegorocznych wakacji, na kolacji w Nicei Iwonka zamówiła makaron z mięsnym sosem. Nie było to z pewnością spaghetti bolognese  bo przypominało to swego rodzaju gulasz z kawałkami mięsa pokrojonego w kostkę.  Kasi tak on zasmakował, że postanowiłam odtworzyć to danie. Kasiu specjalnie dla Ciebie  :)

Tagliatelle z wołowym ragout



około 500 g wołowiny (ja użyłam udźca, może być łopatka)
1 spora cebula pokrojona w dużą kostkę (generalnie w średnie kawałki)
1 duży ząbek czosnku (drobno posiekany)
750 ml czerwonego wytrawnego wina
2 łyżki mąki
3-4 ziarenka pieprzu
2-3 ziarenka ziela angielskiego
2-3 ziarenka owoców jałowca
2 listki laurowe
6-7 "kłębków" makaronu tagliatelle
1 szklanka passaty pomidorwej
2-3 łyżki startego parmezanu
kilka listków bazylii do dekoracji



Mięso kroimy w kostkę (tak około 1-1,5cm). Musimy pamiętać by wykroić z mięsa wszelkie żyłki itp. Mięso obtaczamy w mące i smażymy na dość dużym ogniu. Zdejmujemy z ognia i na głębokiej patelni obsmażamy cebulę i czosnek. Dodajemy mięso i zalewamy "chlustem" wina. Dorzucamy ziarenka pieprzu, ziela angielskiego, owoców jałowca i listki laurowe. Mięso musi się dusić około 2 godzin na małym ogniu (w tym czasie dobrze jest sobie znaleźć zajęcie w pobliżu kuchni bo trzeba cały czas dolewać wina by mięso się nie przypaliło). Można ewentualnie dolać trochę wody (gdy wino się skończy a mięso miało mało sosu). Pod koniec gotowania dodajemy passatę pomidorową i doprawiamy solą i pieprzem. Nie wolno solić wołowiny na początku bo będzie twarda. Podajemy z ugotowanym makaronem, posypane parmezanem i udekorowane bazylią. Do tego kieliszek czerwonego wina i pyszna kolacja gotowa.



Życzę smacznego

Magduśka

środa, 3 października 2012

RISOTTO IDEALNE = OBIAD DLA CIERPLIWYCH

Od dłuższego czasu korciło mnie, aby spróbować zrobić risotto. Już nie raz widziałam w programach kulinarnych jak zrobić risotto krok po kroku. Myślałam - łatwizna:) Ale hola hola, nie tak szybko. Risotto do danie dla cierpliwych, lubiących w ciszy i spokoju rozmyślać nad garnkiem pełnym aromatów. Od mojego męża dostałam miły i smaczny prezent - kurki. Myślałam, że w tym sezonie nie będę miała już okazji do ich przyrządzania, a tu proszę, cała siatka kurek. Musiałam obmyślić co z nich zrobię. Jak na razie na pierwszy ogień poszło risotto z kurkami. Wykonałam je w dwóch wariantach: pierwszy z samymi kurkami, a drugi kurki z pomidorami. I szczerze mówiąc ta druga wersja bardziej mi smakowała.

Jeżeli chodzi o risotto to najlepiej jest opanować przepis podstawowy, a potem szaleć z dodatkami do woli. Ja zapoznałam się z przepisem Jamiego Olivera, ale przedstawię Wam wersję zunifikowaną, uniwersalną dla dwóch, a nie jak w przepisie Jamiego 8 osób :)

RISOTTO - przepis podstawowy

200-250 g ryżu do risotto (Arborio lub Carnaroli)
1/2 szklanki białego wytrawnego wina
około 2-2,5 szklanki bulionu z kury lub warzywnego
1 średnia cebula pokrojona w kostkę
2 łodygi selera naciowego drobno pokrojonego (opcjonalnie)
2 łyżki oliwy
1 łyżka masła

Na głębokiej patelni lub w garnku rozgrzewamy oliwę z masłem, wrzucamy cebulę i łodygi selera i dusimy około 15 minut, ale tak by się nie zrumieniły. Następnie wrzucamy na patelnię ryż i zalewamy go winem. Smażymy/Gotujemy na średnim ogniu, aż alkohol wyparuje. Płomień nie może być zbyt duży - ryż nie powinien gotować się zbyt szybko, ponieważ ziarna będą z wierzchu kleiste, a w środku twarde. Zbyt mały płomień spowoduje z kolei, że uzyskamy pudding ryżowy. Gotujemy więc nasze risotto na średnim ogniu i stopniowo dolewamy bulion (tak po około 1/4 szklanki), cały czas mieszamy risotto i gdy ryż wchłonie bulion dolewamy kolejną porcję. Czynność tę wykonujemy około 15 minut, aż ryż będzie robić się miękki ale jeszcze trochę al dente. Każde ziarenko musi być lekko oklejone sosem. Doprawiamy solą i pieprzem.

RISOTTO Z KURKAMI I POMIDORAMI

spora garść oczyszczonych kurek
3/4 szklanki passaty pomidorowej lub dwa średnie pomidory bez nasion (sam miąższ
2 łyżki masła
1 łyżeczka oliwy
2 łyżki startego parmezanu

Na drugiej patelni rozgrzewamy masło z oliwą i wrzucamy kurki. Podsmażamy aż będą rumiane, doprawiamy solą i pieprzem. Passatę/pomidory dodajemy do naszej bazy do risotta. Jeszcze chwilę podgrzewamy i na koniec dodajemy usmażone kurki. Podajemy posypane startym parmezanem.

Wersja 1 - risotto z kurkami

Wersja 2 - risotto z kurkami i pomidorami



Popularne posty